Bolivia 19.03.2014
Czcigodny Księże Darku, serdecznie pozdrawiam z końca świata jak mówił po swoim wyborze Papież Franciszek. Wróciłam już z kursu języka i zaczynam prace w kaplicy.
Kaplica p.w. Matki Bożej z Guadelupe. Około 8 tys. wiernych należy do tej kaplicy. Biskup chce by w przyszłości kaplica ta stała się sercem nowej parafii. Takie są plany, ale nie wiadomo kiedy zostaną zrealizowane. Przy kaplicy działa już rada parafialna, ekonomiczna i duszpasterska. Pracy jest dużo, ale to cieszy, bo tu kościół jest żywy i bardzo kolorowy. Nie ma w Ameryce drugiego państwa o tak głęboko zakorzenionej tradycji jak Boliwia.
I nadszedł kolejny Wielki Post w moim życiu, który tym razem przeżywam z dala od Ojczyzny. W Boliwii podczas Mszy Świętej w Środę Popielcową w czasie obrzędu poświęcenia popiołu robi się z niego takie „blotko”, i zamiast posypać nim głowy wiernych, to kreśli się znak krzyża na czole tym błotkiem. Kiedy wszyscy juz mieli znak na czole wyglądało to bardzo symbolicznie. Każdy naznaczony, wszyscy zebrani na wspólnej modlitwie ze znakiem krzyża na czole chcą się poprawić chcą być lepsi.
Pan Bóg daje nam kolejny Wielki Post w naszym życiu, byśmy pomyśleli co jeszcze możemy zmienić w swoim sercu, aby jeszcze bardziej przybliżyć się do Niego? Jaki mur grzechu musimy jeszcze zburzyć w życiu, abyśmy przyjęli Jezusa z całą Jego Miłością?
W Orędziu na Wielki Post 2014 roku Papież Franciszek pisze o trzech rodzajach nędzy. Są to: nędza materialna, nędza moralna i nędza duchowa. Chciałabym zwrócić uwagę na to co Papież napisał w perspektywie mojej misji, aby opisać to co robię. Nędza materialna – pisze papież – to ta, którą potocznie nazywa się biedą, i która dotyka osoby żyjące w warunkach niegodnych ludzkich istot, pozbawione podstawowych praw i dóbr pierwszej potrzeby, takich jak żywność, woda, higiena, praca, szanse na rozwój i postęp kulturowy. Czytając te słowa Ojca św. przed moimi oczyma stają ludzie z mojego baria m.in. ministranci, dzieci z grup misyjnych, z katechezy. Mój wzrok wciąż się dziwi obrazem nędzy, jakiej tu doświadcza człowiek. I muszę przyznać, że w takich sytuacjach trudno mi pogodzić się z własną bezradnością. W dachu liczne prześwity pozatykane kawałkami folii. Nie chroni to jednak przed tym, aby woda w obecnej porze deszczowej obficie kapała do wnętrza. W jednym niewielkim pomieszczeniu śpi cała rodzina. Tam też dzieciaki odrabiają lekcje. Babcia sama wychowuje 3 dzieci: 10 letnią dziewczynkę oraz dwóch chłopców (12 i 14 lat). Marzą tylko o tym, aby uczyć się i zdobyć jakiś zawód. Często są dni kiedy nie maja nic do jedzenia. Wtedy żyją wyłącznie dzięki pomocy sąsiadów. Szopka drewniana, w naszym rozumieniu to ich dom, bez okien tylko drzwi wewnątrz dwa łóżka w pomieszczeniu – jedno dla babci i szerokie dla dzieciaków. Niewielka szafa i to wszystko. Zobaczcie czy to jest godne miejsce na życie?
Na deskach przybite obrazki najmłodszej wnuczki. Babcia w każdą niedzielę jest na Mszy Świętej. Mimo nędzy materialnej jakiej na co dzień doświadcza jej wiara i zaufanie Bogu może nas Europeiczków zawstydzać.
Pobożność Boliwijczyków jest tak naturalna, iż spełniają sie słowa że człowiek jest ze swej natury religijny. Widać u nich wielką miłość do Boga i chyba jeszcze silniejszą – do Matki Najświętszej. Jest to wiara prosta polegająca na bezgranicznym zaufaniu Bożej Opatrzności. Pobożność ludowa opisuje ja w swoim dokumencie Papież Franciszek «odzwierciedla takie pragnienie Boga, którego mogą doświadczyć tylko ludzie ubodzy i prości» i które «czyni zdolnymi do poświęcania się i ofiarności aż do heroizmu, gdy chodzi o wyznawanie wiary». Na tym umiłowanym kontynencie, gdzie tak wielu chrześcijan wyraża swą wiarę poprzez pobożność ludową, biskupi nazywają ją również «duchowością ludową» albo «mistyką ludową». Chodzi o prawdziwą «duchowość ucieleśnioną w kulturze ludzi prostych». Nie jest ona pozbawiona treści, lecz je odkrywa i wyraża bardziej za pośrednictwem symboli niż rozumu praktycznego” i rzeczywiście jest to tu bardzo widoczne .
Tutejszy system pracy nie przewiduje jakichkolwiek zasiłków chorobowych. Cała służba zdrowia jest prywatna. Człowiek biedny kiedy jest chory skazany jest na śmierć. Nie należy mu się leczenie ponieważ nie ma pieniędzy. Tak więc wiele rodzin pozbawianych jest środków do życia. Cóż to jednak jest w obliczu potrzeb?
W swoim orędziu na Wielki Post papież pisze także o nędzy moralnej. To ona czyni człowieka niewolnikiem nałogu i grzechu. Ileż rodzin żyje w udręce, bo niektórzy ich członkowie – często młodzi – popadli w niewolę alkoholu, narkotyków, hazardu czy pornografii!?
Tu widzi się dzieci i młodzież przede wszystkim jako ofiary dzisiejszego zwariowanego świata. Cała ta moralna nędza to prosta konsekwencja wielkiego problemu jakim jest dezintegracji struktur życia rodzinnego najczęściej spowodowana wielką falą migracji. Rodzice emigrują do dalekiej Hiszpanii, do Stanów Zjednoczonych i Argentyny za praca, zostawiając swoje dzieci i ich rozwój na lasce losu. I właśnie brak więzi, rodzinnego ciepła i oparcia w domu to główna przyczyna zjawisk takich jak narkomania, alkoholizm, AIDS, duża ilość aborcji. Możemy dostrzec łańcuch zazębiających się zjawisk: ubóstwo materialne zmusza do emigracji, emigracja niszczy rodziny i największą cenę płacą za to najsłabsi, czyli dzieci i młodzież.
Dlatego tak ważna jest ewangelizacja. Ewangelia to prawdziwe lekarstwo na nędzę duchową: zadaniem chrześcijanina jest głosić we wszystkich środowiskach wyzwalające orędzie o tym, że popełnione zło może zostać wybaczone, że Bóg jest większy od naszego grzechu i kocha nas za darmo i zawsze, że zostaliśmy stworzeni dla komunii i dla życia wiecznego. Bóg wzywa nas, byśmy byli radosnymi głosicielami tej nowiny o miłosierdziu i nadziei! Naszym podstawowym zadaniem jest głosić Chrystusa, dlatego też Kościoła nie można sprowadzić do jakiejś dobroczynnej organizacji humanitarnej. Jednakże wiara – przypomina św. Jakub -, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? (Jk 2, 15-17). Papież Benedykt XVI trafnie zauważył, że Kościół nie rozwija się poprzez prozelityzm. Wzrasta przez przyciąganie, a tym, co pociąga, jest świadectwo. I w mojej misji ewangelizacyjnej również nie chodzi o to, aby przekazywać światu jakąś doktrynę, a tym bardziej nie chodzi o to, aby ten świat pouczać. Chodzi jedynie o to, aby świadczyć (i to najlepiej życiem) o tym, co i tak ma miejsce – niezależnie od tego, czy ten fakt ktoś przyjmuje lub też go odrzuca. O tym, że Bóg kocha ten świat i kocha człowieka.
Świat dla człowieka biednego jest tu bardzo okrutny i nie zmienimy świata i nie w naszej mocy zmienić cały ten system, jednakże możemy być pewni, że jeśli jednego z tych ubogich nakarmimy, odziejemy lub pod dach przygarniemy to tym samym samego Chrystusa nakarmimy, odziejemy i ugościmy: «Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili» (Mt. 25, 40).
To nam powiedział sam Pan Jezus, dlatego ośmielam się prosić o jałmużnę, dla tych dla których tu jestem i których mi Pan i przełożeni powierzyli opiece. Dla ludzi, którzy mi każdego dnia przypominają że to do nich tak naprawdę należy Królestwo Niebieskie Przesyła również fotografie które ukazują jak żyją tu ludzie i potrzebę pomocy im. Chciałabym zrobić tej babci dach z blachy, który wytrzymałby klika a może kilkanaście lat. Mam tu ludzi którzy mi w tym pomogą, tylko nie mam za co kupić blachy. Dom nie jest duży i myślę, że cały remont dachu tej nędznej chałupki zamknął by się kwotą ok. 500 USD. Nie wiem czy jest taka możliwość zbiórki. Może ks. Wojtek Miszewski mógłby też pomóc. On nigdy nie odmawia. Proszę mnie dobrze zrozumieć, że ja tu nie zamierzam pomagać wszystkim w ten sposób. Nie jest to po prostu możliwe. Jednak zbliża się pora deszczowa, a dzieci z tej rodziny naprawdę dużo pomagają mi w pracy w kaplicy. Myślę, że gdyby udało im się pomóc byłoby to wspaniałe świadectwo potrzeby wielkopostnej jałmużny.
Pozdrawiam serdecznie i polecam Bogu całą wspólnotę parafialną.
Z pamięcią s.Violeta.